W roku 2023 administracja Bidena oznajmiła, że mają w planach wzniesienie kolejnego pomnika ku pamięci Emmetta Tilla. Ja natomiast pytam, kto postawi okolicznością tablicę, upamiętniającą białe ofiary czarnych rasistów? Nazwisko Tilla znane jest na całym świecie, a ile osób kojarzy gehennę Evelyn Wagler, białej kobiety zlinczowanej i spalonej żywcem w 1973 roku w Bostonie przez 6 czarnych nastolatków? Dziewczyna chciała tylko dokupić paliwa na stacji. Po drodze została zaatakowana, zaciągnięta do ciemnej alejki, oblana benzyną i podpalona. Odchodząc, mordercy śmiali się szyderczo (link).
UWAGA: tezą mojego wpisu nie jest sugestia, że Emmett Till zasłużył na to, co go spotkało. Wręcz przeciwnie: niżej podpisany uważa, iż napaść, której się dopuścił, nie usprawiedliwia jego porwania, pobicia i morderstwa, jak również tego, że sprawcy rzeczonej zbrodni wyślizgali się od odpowiedzialności. Dalej: wpis ten nie jest też ogólną pochwałą samosądów, nawet jeśli optymistycznie założymy, że na przestrzeni dziejów większość ofiar linczów faktycznie dopuściła się zarzucanych im czynów, tj. zabójstw i gwałtów. No dobrze, ale w takim razie po co ta blognotka? Jaki przyświeca jej cel? Przecież właśnie przyznałem, że oficjalna wersja wydarzeń jest prawdziwa i że się z nią zgadzam w newralgicznych punktach.
Owszem, historia Emmetta Tilla, czarnoskórego nastolatka z Chicago – w odróżnieniu od wielu innych powojennych narracji o systemowo uciskanych Murzynach (patrz CP5 albo kłamstwa dotyczące policyjnych strzelanin) – nie jest mitem w tym sensie, że nie została od podstaw sfabrykowana przez antyrasistowskich aktywistów i sympatyzujące z nimi lewoskrętne media. Chodzi raczej o to, że historia Emmetta Tilla urosła z czasem do rangi mitu i jest dzisiaj traktowana jako swoisty symbol schyłku epoki segregacji rasowej w USA. Działa tu pedagogika wstydu: mamy uwierzyć, że wywleczenie Tilla z łóżka, skatowanie chłopaka w stodole na odludziu, owinięcie zwłok drutem kolczastym i uniewinnienie jego zabójców przez białych ławników było typowym dla Południowców aktem terroru, pogardy i okrucieństwa wobec czarnych sąsiadów. Nawet w latach 50. XX wieku. W rzeczywistości jednak nic w tej sprawie nie było typowe i dokładnie dlatego wygenerowała ona taką falę zainteresowania w Ameryce. Wracając zatem do pytania o cel blognotki – jest nim zburzenie tej binarnej dychotomii, że oto po jednej stronie konfliktu był do rany przyłóż czarny aniołek, po drugiej zaś cały nikczemny aparat represji białych diabłów. Jak za chwilę postaram się udokumentować, przypadek Emmetta Tilla nie wpisuje się łatwo w ten komiksowy podział ról; co więcej, istotne szczegóły związane z jego zachowaniem w momencie napaści na Carolyn Bryant są notorycznie pomijane w rozmaitych relacjach. Ale wszystko po kolei.
Fakt 1:.
Najlepszym sposobem na oszacowanie tego, jak konglomeraty medialne manipulują zawartością naszych myśli i odczuć w kontekście tematów obciążonych ideologicznie, jest śledzenie dynamiki zmian użycia określonych słów lub zwrotów na stronach portali internetowych, względnie na łamach tradycyjnej prasy drukowanej. Coś takiego zrobili niedawno panowie Rozado et al. dla frazy “biała supremacja” (wykres, link), ja natomiast wykonałem analogiczny eksperyment, ale posiłkując się nazwiskiem “Emmett Till” i ograniczając zakres poszukiwań wyłącznie do archiwalnych numerów nowojorskiego “Timesa”, ponieważ z racji bycia Najbardziej Szanowanym Periodykiem nadaje on kierunek dyskursowi publicznemu w USA. Zaskoczenia nie było: w ostatnich kilku latach doszło tam do absurdalnego spiętrzenia twórczości eseistycznej, zahaczającej o biografię nastolatka. I tak w roku 1980 nazwisko Tilla nie pojawiło się w NYT ani razu, w roku 1990 wyskoczyło dwukrotnie, a u progu nowego tysiąclecia zaledwie czterokrotnie. W okresie 2004-2012 wspominano o nim przeciętnie dziewięć razy w roku, po czym średnia ta zwiększyła się do dwudziestu czterech wzmianek w latach 2013-2016. Później hamulce już kompletnie popuściły i w zasadzie co tydzień redakcja NYT z obsesyjną regularnością przypominała światu, że blisko siedem dekad temu gdzieś na wsi w Missisipi zlinczowano Emmetta Tilla.
Ale dlaczego? Skąd ta nagła fiksacja?
Nietrudno dostrzec, że gwałtowny wzrost podaży hagiograficznych felietonów o tragicznym losie czarnego chłopaka z chicagowskiego getta niezwykle silnie koreluje z rosnącą równolegle obłąkańczą fascynacją progresywnych elit fenomenem “białej supremacji” (jeszcze raz polecam lekturę tekstu Rozado et al.). Oczywiście w tym paranoicznym szaleństwie jest metoda, mianowicie zarówno “Emmett Till”, jak i “biali supremacjoniści” tworzą wzajemnie dopełniające się elementy architektury mentalnej statystycznych subskrybentów nowojorskiej gazety. Gdyby kiedykolwiek nawiedziły ich wątpliwości co do realnego wpływu “białej supremacji” na współczesną rzeczywistość, zawsze można podsunąć im do poczytania gorący reportaż o morderstwie popełnionym za prezydentury Eisenhowera rękami dwóch rednecków, którzy uciekli spod szafotu, korzystając ze swojej dominacji i uprzywilejowania. Zresztą, wystarczy spojrzeć na twarze obu typów krótko po ogłoszeniu werdyktu. W świetle takich dowodów kto przy zdrowych zmysłach kwestionowałby pogląd, że Ameryka dalej tkwi w okowach instytucjonalnego rasizmu?
Fakt 2:.
W proceder uprowadzenia i zabójstwa Tilla byli zamieszani pośrednio i/lub bezpośrednio także inni Murzyni. Niestety, ani dokładna liczba pomagierów, ani stopień ich zaangażowania w zbrodnię nie są znane. Zazwyczaj identyfikuje się trzech podejrzanych: Leroya Collinsa, Henry’ego Lee Logginsa oraz Franka Younga. Warto dodać, że z niewyjaśnionych przyczyn żaden z tych mężczyzn nigdy nie stanął przed sądem i nie złożył zeznań pod przysięgą; na czas procesu wszyscy cudownie “zniknęli” z radaru śledczych (cytat, artykuł / cytat, artykuł). Główny świadek oskarżenia, Willie Reed, w wywiadzie dla bostońskiej telewizji GBH powiedział: Jestem pewien, że czarni też uczestniczyli w linczu, bo gdyby nie uczestniczyli, to w ogóle by do niego nie doszło.
Seria American Experience (2003) – “The Murder of Emmett Till”
Seria 60 Minutes (2004) – “The Murder of Emmett Till”
Dla formalności: nie ma nic dziwnego w tym, że osoby czarnoskóre partycypowały w gehennie przedstawiciela własnej rasy. Choć incydenty te stanowiły zdecydowaną mniejszość wszystkich samosądów na Południu, to w historii tamtego regionu zdarzyło się wielokrotnie, że biały motłoch linczował białych, zaś czarny – czarnych. Zarzuty były z reguły te same: morderstwo, kazirodztwo, gwałt (wykres, tabela, rozdział książki). Co ciekawe, spory odsetek wewnątrzrasowych linczów ogniskował się geograficznie wzdłuż rzeki Missisipi (mapa).
Fakt 3:.
Na przekór kolportowanym tu i ówdzie insynuacjom, jakoby Południe dusiło się w sosie zoologicznego, fanatycznego rasizmu, wyłowienie z nurtu Tallahatchie zmasakrowanych zwłok Emmetta Tilla momentalnie spowodowało sejsmiczny wstrząs w całym stanie. Zanim informacja o mordzie trafiła pod strzechy i zyskała status międzynarodowego breaking newsa, moralne wzburzenie opinii publicznej w granicach Missisipi, w tym lokalnej prasy oraz miejscowych polityków na czele z gubernatorem i prokuratorem okręgowym, było zjawiskiem powszechnym. Niemal wszyscy, bez względu na kolor skóry czy partyjne sympatie, solidarnie potępiali wybryk Roya Bryanta i jego przyrodniego brata, J.W. Milama. Mało tego: najpotężniejsza i najdroższa firma prawnicza w hrabstwie odmówiła reprezentowania obu przed sądem. Jej pracownicy z premedytacją wyznaczyli sobie tak wysokie apanaże, aby oskarżanych nie było stać na pokrycie kosztów obrony (cytaty, artykuł). Późniejsza zmiana nastrojów z korzyścią dla braci nastąpiła z pobudek polityczno-historycznych.
Otóż niejaki Roy Wilkins, najpierw sekretarz wykonawczy, a potem dyrektor nowojorskiego oddziału NAACP (Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Popierania Ludności Kolorowej) w reakcji na wiadomość o okolicznościach śmierci Tilla wypalił z grubej rury, że “Missisipi podtrzymuje tradycje białej supremacji, zezwalając na mordowanie dzieci”, po czym winą za zaistniałą sytuację obarczył władze stanowe, dziennikarzy, duchowieństwo i szerokie grono tzw. “dobrych ludzi”. Odzew ze strony Południowców był spodziewany: nie mogąc puścić takiego oszczerstwa mimo uszu, zaczęli traktować zbliżający się proces dosłownie w kategoriach kolejnego rozdziału wojny z Północą (cytaty, artykuł). W rezultacie los uśmiechnął się do Bryanta i Milama – z totalnie przegranej pozycji bez sojuszników, gdzie początkowo nawet szeryf chciał ich dorwać i powiesić, awansowali raptem do rangi symbolicznych ofiar jankeskiej agresji. Mieli wygraną w kieszeni.
Łaska pańska jednak na pstrym koniu jeździ i po zakończeniu sądowej szopki na obydwu braci ponownie spadł społeczny ostracyzm. Sieć sklepów spożywczych, które znajdowały się w posiadaniu rodziny Bryantów i obsługiwały murzyńską klientelę, splajtowała w ciągu piętnastu miesięcy. Milam nie był w stanie wynająć ziemi pod uprawę roli ani doprosić się kredytu na działalność farmerską. Ostatecznie zwrócił się ku szarej strefie i zajął się nielegalnym pędzeniem bimbru. W roku 1962, nie mogąc już znieść szykan i braku zaufania wśród sąsiadów, cała rodzinka wyniosła się cichaczem na banicję do wschodniego Teksasu (cytaty, artykuł). Podobna towarzyska izolacja spotkała obłudnego szeryfa Clarence’a Stridera, będącego ucieleśnieniem rządów bezprawia, kumoterstwa i skorumpowania wymiaru sprawiedliwości (cytaty, artykuł).
Fakt 4:.
Carolyn Bryant NIGDY nie wycofała się ze swojej wersji wydarzeń, opowiedzianej sędziemu pod nieobecność ławników. Historyk Timothy B. Tyson, który w roku 2008 nagrywał z nią wywiad w ramach przygotowań do wydania książki “The Blood of Emmett Till” (2017), utrzymuje, że w trakcie ich rozmowy kobieta miała rzekomo przyznać się do spreparowania fragmentu zeznań z Tillem, chwytającym ją oburącz za biodra i wypowiadającym obelżywa słowa (link): “Co się dzieje, kochanie? Nie możesz tego znieść? Nie musisz się mnie obawiać. Ruchałem białe kobiety już wcześniej” (What’s the matter, baby? Can’t you take it? You needn’t be afraid of me. I’ve fucked white women before). Szkopuł w tym, że na udostępnionych przez Tysona taśmach nie utrwalił się ten konkretny urywek jej oświadczenia. Pan autor tłumaczył się później bałamutnie, że regulował nastawy magnetofonu i nie zdążył włączyć urządzenia.
Krytycy upierają się, że Bryant podkoloryzowała zajście w sklepie, zmyślając wątek z obmacywaniem, aby pomóc mężowi, który przebywał wtedy w areszcie, sklecić wiarygodną linię obrony. Odręczne notatki adwokata Roya po konwersacji z jego żoną nie zawierają bowiem tych bardziej drastycznych informacji wyjawionych przez nią w sądzie, a jedynie wzmiankę o ściśnięciu dłoni przy sięganiu po pieniądze (link). Sęk w tym, że kobieta od samego początku nie była skłonna wszczynać larum ani mówić o zdarzeniu mężowi; poprosiła nawet szwagierkę, by ta przemilczała temat w prywatnych pogaduchach. Niestety, rozsiewane przez Murzynów plotki szybko dotarły do Roya i ten wydębił od żony denuncjację Tilla. Wszelkie próby odwodzenia go od planów wybatożenia dzieciaka spełzły na niczym. Czuł, że jeśli nie zareaguje na zniewagę małżonki (na marginesie: powtarzane przez Bryant wyrażenie “insulted” było zapewne w jej rozumieniu eufemistycznym określeniem na usiłowanie gwałtu, z czym zgadzają się niektórzy historycy tamtej epoki, zobacz cytat z tej publikacji), to przylgnie do niego łata tchórza w oczach murzyńskich klientów (cytaty, artykuł).
Często można też spotkać się ze stwierdzeniem, że zachowały się relacje “wielu świadków”, którzy niby widzieli, co stało się w sklepie i negują, jakoby Bryant została werbalnie zastraszona i zaatakowana. Tak, wzmiankowane relacje istnieją – precyzyjnie rzecz ujmując, pochodzą od dwóch osób: kuzyna Tilla, Simeona Wrighta, oraz jakiegoś anonima, enigmatycznie oznaczonego w raporcie FBI z roku 2006 jako “poufne źródło” (akapit, link). Abstrahując od kwestii ukrywania tożsamości przez to drugie indywiduum, problem z ich szczerością jest fundamentalny: obie te osoby przypomniały sobie, że były naocznymi świadkami interakcji między Tillem i Bryant dopiero kilkadziesiąt lat po incydencie (Wright przeszło pół wieku później, gdy sprzedawał swoją książkę “Simeon’s Story”).
Generalnie matactwo Tysona ładnie pokazuje, jak bardzo zdesperowani są apologeci jedynie słusznej legendy, wyretuszowanej i zaadaptowanej na potrzeby doraźnej propagandy. Co prawda, postać Emmetta Tilla już dawno została beatyfikowana w masowej świadomości, ale czy nie byłoby fajnie wbić finalnego gwoździa do trumny tych, którzy ciągle powołują się na treść wspomnień Carolyn Bryant przy argumentacji, że jej obawy o własne życie były uzasadnione? Co przemawia za tym, że ekspedientka nie kłamała, oskarżając Tilla o fizyczną napaść i zawoalowane, seksualne groźby?
Fakt 5:.
Biologiczny ojciec Emmetta Tilla, Louis – o czym praktycznie nikt dzisiaj nie wie – był ekstremalnie brutalnym człowiekiem w obejściu. Piszę to bez cienia przesady. Wiecznie zadłużony, nałogowy hazardzista i bokser-amator, gdy zjawiał się po godzinach spłukany w domu, rutynowo odgrywał się na małżonce za niepowodzenia przy karcianym stole. Matka Tilla w swoim pamiętniku odnotowała (link), że pewnego wieczora wtoczył się pijany do mieszkania, oczywiście bez pieniędzy na spłatę czynszu, i pod pretekstem kłótni o warzywa naskoczył na nią furiacko z pięściami. Biedaczka runęła znokautowana na podłogę, on zaś zaczął ją dusić, aż nie straciła przytomności. W ostatniej chwili zwolnił uścisk i wyszedł. Mamie (bo tak miała na imię kobieta) otrząsnęła się z szoku, poderwała na równe nogi, czym prędzej zagotowała wodę w garnku, zgasiła światła i z rozżarzonym pogrzebaczem zaczaiła się na Louisa, gotowa do odwetowego ataku. Planowała go zabić. Po powrocie mężuś dostał wrzątkiem i wybiegł z krzykiem z budynku. Przy ściąganiu koszuli odchodziły mu płaty poparzonej skóry. W takim oto zrównoważonym i sielankowym środowisku wychowywał się młody Emmett. Ale na tym nie koniec makabrycznych perypetii z udziałem Louisa Tilla.
Mamie złożyła pozew rozwodowy i równocześnie wystąpiła o sądowy zakaz zbliżania. Stary nic sobie z tego nie robił: bez przerwy zaczepiał i nękał byłą żonę na ulicy. Wreszcie miarka się przebrała i rozwódka wywalczyła u sędziego pomyślną dla siebie, rozstrzygającą decyzję. Ojciec Tilla dostał ultimatum – albo pasiaki, albo kamasze. Wybrał te drugie. Razem z siłami alianckimi wylądował we Włoszech na froncie II wojny światowej. W roku 1945 do spółki z innym murzyńskim rekrutem stanął przed obliczem trybunału wojskowego pod zarzutem napadu rabunkowego na marynarza US Navy, włamania do prywatnego domostwa i zgwałcenia dwóch ciężarnych kobiet (Frieda Mari i Elena Lucretzia, obie poroniły) oraz śmiertelnego postrzelenia w brzuch trzeciej (Anna Zanchi). Wsypał ich czarnoskóry szeregowy, James Thomas, który dzięki puszczeniu pary z ust wywinął się od stryczka. Louis Till wraz z kolegą skończyli na szafocie 2 lipca 1945 roku (link). Niezależna ewaluacja materiału dowodowego autorstwa pułkownika Frencha L. MacLeana, sporządzona na potrzeby monografii “The Fifth Field”, wykazała brak uchybień proceduralnych po stronie armii i bezdyskusyjną winę obydwu mężczyzn (link).
Pragmatyczna mądrość ludowa głosi, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Innymi słowy, potomstwo dziedziczy po rodzicach skłonności i cechy charakteru. Z szerokiego spektrum badań naukowych (analizy bliźniąt, obserwacje dzieci adopcyjnych czy testy pokrewieństwa) nad udziałem czynników genetycznych w zróżnicowaniu chronicznej, brutalnej przestępczości wyłania się obraz, w którym komponent dziedziczny odpowiada za 70-80 proc. wspomnianego zróżnicowania na poziomie indywidualnym (cytaty, artykuł). Zdolność kontroli własnych impulsów i panowania nad stresem (co wiąże się bezpośrednio z wybuchami agresji) także jest w większej części determinowana przez geny (cytat, artykuł) – podobnie jak zachowania antyspołeczne (cytat, artykuł). Dodatkowo w pamiętniku Mamie czytamy (link), że kobieta przebrnęła przez wyjątkowo trudny i bolesny poród. Till urodził się w położeniu pośladkowym (taki połóg koreluje z ryzykiem wystąpienia zaburzeń psychopatologicznych i syndromów eksternalizacyjnych w okresie dojrzewania, patrz tu i tu); jego kark, nadgarstki i kolana były skrępowane/ściśnięte pępowiną. Lekarze prognozowali, że w najgorszym wariancie scenariusza chłopak może być do końca żywota niepełnosprawny i wręcz zarekomendowali umieszczenie go na stałe w szpitalu. Licuje to idealnie z odkryciami na polu genetyki behawioralnej, gdzie przemoc seksualna jest właśnie wypadkową oddziaływania genów w rodzinie i czynników losowych takich jak komplikacje okołoporodowe (cytat, link).
PODSUMOWANIE:.
Wierzę Carolyn Bryant.
Anglojęzyczna Wikipedia zaraz w pierwszym akapicie (aby przypadkiem nikomu nie umknęło) podaje, że Emmett Till padł ofiarą brutalnego linczu, ponieważ “znieważył białą kobietę” (link), co naturalnie sugeruje jakąś błahostkę, drobny flirt, ewentualnie nieszkodliwe, chłopięce wygłupy. Na naszym rodzimym rynku medialnym tę martyrologiczną narrację powielają bezkrytycznie “Gazeta Wyborcza” i “Polityka”, oznajmiając odpowiednio w tytule i podtytule, że Till zginął, bo się uśmiechnął (link), względnie zagwizdał (link). Osobiście uważam tego rodzaju dywagacje za kuriozalne uproszczenia. Wyliczone w poprzednim paragrafie przesłanki każą mi wnioskować, że zarówno na skutek wpływu genetycznego na linii ojciec-syn, jak i poważnych powikłań ciążowych u jego matki Till nabył i rozwinął u siebie zestaw cech, które sprawiły, że biała sprzedawczyni w sklepie dla ludności murzyńskiej poczuła się do tego stopnia przytłoczona i przerażona konfrontacyjnym zachowaniem czarnego nastolatka, iż wybiegała w panice na parking po pistolet schowany samochodzie. Wszelkie alternatywne hipotezy są rażąco niepełne i, co kluczowe, nie oferują logicznego wyjaśnienia dla kompulsywnego łamania norm społecznych oraz innych dziwacznych ekscesów Tilla.
Przykładowo, przed wyjazdem z Chicago do miasteczka Money w Missisipi matka wyraźnie strofowała Emmetta, aby ten powstrzymał się od żartów i zawsze odnosił się z szacunkiem wobec białych Południowców, a w szczególności wobec miejscowych kobiet – w sensie schodził im z drogi i nie patrzył prosto w oczy (If you see a white woman coming down the street, you get off the sidewalk and drop your head. Don’t even look at her). Tymczasem co robi wesołek “Bobo” krótko po przyjeździe? Za Wikipedią: “znieważa białą kobietę”. Dalej: dwa lata po procesie, szukając możliwości zdobycia pieniędzy i wiedząc, że nie mogą być już ponownie skazani, siepacze Tilla udzielili obszernego wywiadu dla magazynu “Look”, w którym przyznali się do zabójstwa i z detalami opisali dokonaną przez siebie zbrodnię. Podkreślali zwłaszcza to, jak chłopak nie okazywał strachu i mimo że od przyjmowania kolejnych cięgów twarz zmieniała mu się w krwawą pulpę, ten jeszcze bardziej prowokował swoich oprawców, wykrzykując, że się ich nie boi, że romansował z białymi dziewczynami i że jego prababcia była biała (link). Carolyn Bryant doskonale kojarzy moment, jak Roy, Milam i jakiś trzeci typ sprowadzili młodego na “rozpoznanie”. Ona zapewniała, że przytargali niewłaściwego dzieciaka, a on chlapnął z uśmiechem na ustach: “Tak, to byłem ja” (link). Niebezpiecznie lekceważąca postawa Emmetta wprawiała w osłupienie nawet jego kuzyna, który kręcił się wtedy z nim przy sklepie i przestrzegał go przed arogancką beztroską w kontaktach z tubylcami. Najwyraźniej jednak nic do młodego nie docierało (link). Zmierzam do puenty, że Till nie był normalny. Przepalały mu się styki w mózgu. Tak długo igrał z losem, aż się w końcu doigrał.
Dygresja na zakończenie: dysponujemy obecnie wiarygodnymi statystykami przemocy seksualnej, sięgającymi wstecz parę dziesięcioleci (link). Wśród amerykańskich Murzynów od dawna przybiera ona rekordowe rozmiary, natomiast poza środowiskiem więziennym inicjowanie napaści na białe kobiety stanowi najczęstszy jej przejaw w wariancie międzyrasowym. W trzecim rozdziale swojego naukowego opus magnum “The Rise and Fall of Violent Crime in America” kryminolog Barry Latzer konkluduje (cytat, książka):
Międzyrasowe ataki były czymś realnym, a nie wytworem uprzedzonej wyobraźni białych. Tak naprawdę stały się one jednym z najjaskrawszych przejawów fali przestępczości, która przetoczyła się przez kraj po dekadzie lat 60. XX wieku, wywierając ogromny wpływ na ludzi.
Do refleksji.