Przejdź do treści

Kto prześladuje Azjatów?

    Okaż szacunek czarnej pięści
    albo spalimy twój sklep na wiór.

    – Ice Cube, “Black Korea” (link) [1]

    Krótko: amerykańskie media zauważyły, że od wybuchu pandemii alarmująco wzrosła liczba napaści na Azjatów [2]. Szczególnie szokujące były dwa ostatnie przypadki, tj. gwałt zbiorowy w parku w Milwaukee i staranowanie leciwego mężczyzny na ulicy w San Francisco (obydwa zakończone śmiercią ofiar [3]). Za ogromną większość z tych brutalnych ataków odpowiadają naturalnie młodociani, agresywni Murzyni (fenomen znany organom ścigania od dawna), ale ponieważ jest to temat tabu, to dziennikarze mają problemy z relacjonowaniem wspomnianych incydentów w taki sposób, aby nie narazić się na zarzuty o rasizm. Na szczęście z pomocą przychodzi tutaj jak zawsze niezawodna Wina Białego Człowieka.

    I tak dla przykładu stacja MSNBC – aby odwrócić uwagę od zachowania czarnych – wypuściła reportaż, w którym niedwuznacznie zasugerowała, iż obserwowane nasilenie przemocy wobec Amerykanów azjatyckiego pochodzenia to nic innego jak tylko historyczne dziedzictwo polityki “białej supremacji”, współcześnie spersonifikowanej pod postacią wyborców Donalda Trumpa, podżeganych rzekomo do nienawiści rasowej przez jego wypowiedzi dotyczące koronawirusa. Nie żartuję – zachęcam do wysłuchania całego materiału:

    MSNBC, “Asian Americans Face Rise in Racist Attacks Amid Pandemic”

    Bestsellerowy pisarz o wietnamskim rodowodzie, zdobywca literackiego Pulitzera, Viet Thanh Nguyen, również postanowił (za pośrednictwem Twittera) podzielić się ze światem wykwitami swojego intelektu w temacie białoskórej supremacji. Pacjent odpłynął jeszcze bardziej niż Joy Reid i zaproszeni przez nią goście, bełkocząc coś o potrzebie umiejscowienia murzyńskich rozbojów i morderstw na Azjatach [4] w szerszym kontekście europejskiego, systemowego rasizmu, który ma tworzyć rozłamy w szeregach żółtej społeczność. Gdy został potem przez komentatorów empirycznie/logicznie/moralnie zmasakrowany, wyciszył wszystkich krytyków.

    (seria zarchiwizowanych tweetów → link)

    Znamienne, że osoby łączące relikty omnipotentnej white supremacy z falą przestępczości dotykającą Azjatów, nie tyle nie potrafią zacytować żadnych konkretnych, weryfikowalnych statystycznie dowodów na poparcie głoszonych tez, co wręcz unikają jak ognia jakichkolwiek nawiązań do treści policyjnych raportów czy sondaży wiktymizacyjnych. Te bowiem odsłaniają niewygodne fakty, które demolują ich chorobliwie skrzywione zapatrywania (stąd też reakcja obronna w formie nadużywania abstrakcyjnych figur retorycznych i robienia bezsensownych porównań z przeszłością, tj. epoką represjonowania chińskiej diaspory tudzież internowaniem Japończyków w obozach przesiedleńczych podczas drugiej wojny światowej).

    Sięgając do tego samego źródła co przy kwantyfikowaniu zjawiska czarnej, międzyrasowej przemocy popełnianej na białych ludziach, czyli do tabelki 14 z nowego wydania biuletynu Departamentu Sprawiedliwości (warto podkreślić, że po raz pierwszy w historii wyodrębniono w nim Azjatów), sprawdzimy teraz, jak prezentują się analogiczne wskaźniki, ale w kontaktach czarno-żółto-białych (niestety, nie było możliwości ustalenia średniej liczby zabójstw, bo FBI klasyfikuje azjatyckich sprawców do podgrupy “Other” – razem z tubylczymi mieszkańcami Alaski, plemionami indiańskimi oraz wyspiarzami Pacyfiku).

    Bazując na oficjalnych, rządowych szacunkach, oto co udało mi się wyłuskać:

    • W roku 2018 czarni zanotowali prawie sześciokrotnie wyższy współczynnik przestępstw międzyrasowych na Azjatach niż biali.
    • Dalej: ryzyko, że Murzyn zagrozi werbalnie użyciem siły albo fizycznie napadnie, względnie podejmie próbę napaści na przedstawiciela skośnookiej mniejszości było 46x wyższe niż odwrotnie (zaznaczam: odwrotny wskaźnik to ekstrapolacja dosłownie kilku zdarzeń).
    • Najbardziej zaskakujący wynik: szansa, że w konfrontacji Azjata-biały ten pierwszy będzie napastnikiem okazała się być 18x większa niż sytuacja o wektorze przeciwnym.

    arytmetyka / diagram po angielsku

    diagram po angielsku

    Jeżeli z przytoczonych statystyk można wyciągnąć jakiś ogólny wniosek, to na pewno taki, że nie ma w nich śladu mitycznej “białej supremacji”. Biali nie tylko w porównywalnym do Azjatów stopniu padają ofiarą ataków ze strony czarnych, ale w odróżnieniu od innych także niewspółmiernie rzadziej dopuszczają się aktów przemocy w stosunku do skośnookiej ludności.

    ____________________

    [1] Rok po wypuszczeniu tego numeru wybuchły największe i najbardziej krwawe zamieszki w historii USA.

    W latach 80. XX wieku do Kalifornii zaczęli masowo napływać imigranci z Korei Południowej, którzy w większości osiedlali się w dzielnicach kontrolowanych przez czarno-latynoskie gangi. Mało osób o tym dzisiaj pamięta, ale głównym powodem eskalacji przemocy i chaosu w Los Angeles w roku 1992 nie było wcale skatowanie Rodneya Kinga przez patrol drogówki. Jego spałowanie rozeszłoby się po kościach, niestety dwa tygodnie później koreańska sprzedawczyni, Soon Ja Du, wdała się w szamotaninę z czarnoskórą nastolatką, Latashą Harlins, podejrzewając ją o kradzież soku (nie zauważyła pieniędzy w jej dłoni, więc chwyciła ją za bluzę, myśląc, że chce wyjść bez płacenia). Bójka skończyła się zabójstwem tej drugiej. Du strzeliła dziewczynie w tył głowy, gdy ta odchodziła od kasy. Wieczorne serwisy informacyjne wyemitowały pocięty fragment nagrania – brakowało ujęć ukazujących Harlins okładającą kobietę pięściami przy ladzie. Ława przysięgłych zarekomendowała maksymalny wymiar kary dla Koreanki – szesnaście lat więzienia. Sędzia nie zgodziła się z takim wyrokiem i wlepiła jej pięć lat w zawiasach plus czterysta godzin prac społecznych.

    Media były zbulwersowane werdyktem, stając murem po stronie murzyńskiego elektoratu i podsycając gniew jego liderów. Kompletnie pomijano szerszy kontekst zabójstwa – Koreańczycy byli od lat notorycznie terroryzowani przez czarnych. W ciągu 36 miesięcy poprzedzających śmierć Harlins miejscowi Murzyni napadli i zabili 37 koreańskich sprzedawców, którzy jako jedyni mieli odwagę otwierać sklepy w kolorowych dzielnicach. Zastrzelenie nastolatki stanowiło więc swoistą kulminację tej nierównej walki.

    Dalszy przebieg zdarzeń jest znany – ogień, mordy i watahy szabrowników, dokonujące oblężenia Koreatown:

    A&E, “L.A. Burning: The Riots 25 Years Later”

    Odebrałem telefon od właściciela sklepu. Powiedział, że mam przyjechać z odsieczą, bo jest strzelanina. Wcześniej zadzwoniliśmy też na policję. Kiedy zjawiłem się na miejscu, zauważyłem radiowozy i do tego trzech, może czterech funkcjonariuszy. Uznałem więc, że jesteśmy bezpieczni, ale jak tylko padły pierwsze strzały, wszyscy uciekli. Do widzenia. Byliśmy zdani wyłącznie na siebie. Po drugiej stronie ulicy pałętały się bandy uzbrojonych szabrowników. Plądrowali dzielnicę i grzali w naszym kierunku.

    [2] Co ciekawe, najnowsze statystyki federalne ujawniają, że wskaźniki przestępczej wiktymizacji wśród Azjatów mocno zmalały w roku 2020 (tabela, raport).

    [3] Dziennikarka z lokalnej telewizji ABC7 News, Dion Lim, dotarła do policyjnych dokumentów, z których wynika, że zabójca starszego mężczyzny wrócił na miejsce zbrodni i robił zdjęcia umierającej ofierze. Gwałciciele z Milwaukee także uwiecznili swoje barbarzyństwo telefonem, po czym pokazywali nagranie znajomym. 

    [4] Se Young Lee pracował w sklepie na stacji benzynowej. Zastrzelili go z zimną krwią, kiedy stał za kontuarem z uniesionymi w górę rękami. Nastoletni zbir na środkowym zdjęciu, niejaki Brent Williams, w chwili dokonywania zbrodni przebywał na wolności (wyszedł za kaucją), choć powinien siedzieć w celi, oskarżony o inne morderstwo. Druga ofiara to pakistański filozof, wykładowca akademicki i lewicowy aktywista. Był do tego stopnia tolerancyjny, że zdecydował się nawet zamieszkać w czarnej dzielnicy, aby zadać kłam rasowym stereotypom. Dostał kulkę od sąsiada-recydywisty, gdy wyjmował zakupy z bagażnika.