W roku 2006 opublikowano wyniki obszernej analizy wskaźników międzyrasowej przemocy w 91 amerykańskich miastach (zobacz rejestr) z murzyńską populacją liczącą więcej niż dwa tysiące mieszkańców. W agregatowej kategorii przestępstw uwzględniono: zabójstwa, gwałty, wymuszanie seksu oralnego, natarczywe obmacywanie, rozboje, wszelkie napaści (z użyciem i bez użycia groźnego narzędzia), porwania oraz szantaże. Zgodnie z prognozami, wskaźnik przemocy popełnianej przez białych na czarnych (UWAGA: do białych zaklasyfikowano także latynoskich podejrzanych) wyniósł zaledwie ~6 ofiar na dziesięć tysięcy, zaś dla przestępstw popełnianych przez czarnych na białych aż 103 ofiary. Krótko mówiąc – w najlepszym razie czarni atakowali białych 17x częściej niż miało to miejsce w odwrotną stronę.
W innym artykule z roku 2018 można z kolei przeczytać (cytat / rezultaty regresji / źródło), że przestępczość międzyrasowa w wykonaniu Murzynów (a szczególnie przemoc motywowana nienawiścią) jest dużo brutalniejsza i znacznie częściej kończy się poważnymi urazami ciała u białych ofiar aniżeli sytuacje o wektorze przeciwnym, kiedy rozbój/napaść prowokuje osoba o jasnym odcieniu skóry (i znowu ta sama uwaga co poprzednio – z racji ułomności federalnych statystyk autorzy zmuszeni byli włączyć 99 proc. Latynosów do kategorii non-Hispanic). Mało tego: biali sprawcy (przypominam – liczeni razem z Latynosami) zadają ogólnie czarnoskórym lżejsze fizyczne obrażenia niż sobie nawzajem. Trzeba też dodać, że statystyki nie zawierają ataków zbiorowych (co niewątpliwie działa na korzyść czarnych agresorów).
Zanim przejdę do bardziej systematycznego omówienia murzyńskiej przemocy wobec białych Amerykanów, niżej udostępniam garść anegdotycznych manifestacji zjawiska “black-on-white violence” z ostatnich dwóch-trzech lat, które szalenie rzadko przebijają się do głównego nurtu ogólnokrajowych mediów w USA:
WLOX, 10/01/2020
Podszedł do 5-letniego dziecka siedzącego na rowerku i strzelił mu w głowę.
Fox News, 14/08/2020
Matka błagała mordercę, by nie zabijał jej 4-letniego syna.
WKBN 27, 23/09/2020
WKRG, 27/02/2020
CBS 17, 08/04/2020
KSLA News 12, 03/11/2019
CBS47 KSEE24, 23/01/2020
KARE 11, 13/09/2019
WCPO 9, 25/09/2017 (więcej tu)
CBS Philly, 09/02/2019
Nazajutrz po krwawym zamachu na kościół w Charleston decydenci nowojorskiego “Timesa” postanowili wrzucić na swoją witrynę gościnny felieton, od którego dosłownie włosy zjeżyły mi się na głowie. Mocno egzaltowana murzyńska aktywistka, Patricia Williams Lessane, wyłożyła w nim kawa na ławę, co sądzi o współczesnej Ameryce.
Otóż w jej ponurych rojeniach czarnoskórzy obywatele USA żyją w poczuciu permanentnego strachu, w domyśle obsesyjnie prześladowani i dyskryminowani przez białych (the increasing terror we African-Americans face on a daily basis), zaś Stany Zjednoczone 2015 są krajem tak do szpiku kości przesiąkniętym zoologicznym rasizmem, że czarni nie mogą już liczyć na bezpieczny azyl nawet za bramą własnego kościoła (For me, last night’s events signal several visceral truths. One, that we African-Americans have no sanctuary). Największe kuriozum – zaplanowane z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem morderstwo dziewięciorga uczestników nabożeństwa autorka fałszywie przyrównała do chicagowskiego tsunami strzelanin i zabijania, przelewającego się notorycznie przez tamtejsze getta (Charleston is a wonderful city, but in some very real ways, my children are no safer here than they were in Chicago).
Tekst wylądował w rubryce z opiniami, lecz obawiam się, że w przeświadczeniu kobiety, która go napisała, oraz większości jej czytelników jest to relacja oparta na twardych, empirycznych dowodach. Szczęśliwie istnieje w miarę prosty sposób na zweryfikowanie chorych majaczeń o Murzynach gnębionych przez białych rasistów.
Heather Mac Donald z Instytutu Manhattańskiego, komentatorka polityczna kwartalnika “City Journal”, na łamach magazynu “National Review” w artykule o haniebnym rozgrywaniu przez środowiska lewicowe tragedii w Południowej Karolinie (“The Shameful Liberal Exploitation of the Charleston Massacre [link]) zamieściła tabelkę z wykazem przestępstw międzyrasowych, którą to otrzymała od urzędników Biura Statystycznego Departamentu Sprawiedliwości (dalej BJS), złożywszy uprzednio prośbę o jej “odtajnienie”. Procedury wybitnie groteskowe jak na warunki amerykańskie choćby dlatego, że raporty eksponujące przedmiotowy fenomen rząd federalny wypuszczał nieprzerwanie od roku 1996 i nikt się z tym specjalnie nie konspirował. Dopiero jak prezydentem został Obama, a w fotelu Prokuratora Generalnego rozsiadł się Eric Holder, to nagle zaprzestano wydawania “kłopotliwych” dla nowego gabinetu dokumentów. Ostatni plik PDF, wiszący na oficjalnej stronie agencji, datowany jest na maj 2011 i zawiera tabele z roku 2008.
Obama/Holder/Sharpton/Jackson [1]
Tabelka, którą zdobyła Mac Donald, w jednym aspekcie jest przełomowa. Oto po raz pierwszy w długiej historii badań sondażowych Departamentu Sprawiedliwości wykluczono latynoskich napastników z kategorii “White offenders” i potraktowano ich jako oddzielną grupę etniczną. Zestawienie to oferuje zatem wszystkie elementarne informacje potrzebne do sporządzenia szacunków, demaskujących mitotwórstwo pani Lessane oraz całej rzeszy podobnych do niej podżegaczy rasowych ze ścisłej administracji rządowej i najbliższego otoczenia prezydenta. Uwaga techniczna: skompilowane poniżej dane obejmują wyłącznie zagregowane przypadki brutalnych przestępstw (violent crimes – gwałty, pobicia, napady rabunkowe); morderstwa nie zostały uwzględnione w podsumowaniu [2]:
Ekstrapolując wyniki uzyskane z ogólnonarodowej ankiety na resztę społeczeństwa, w latach 2012-2013 czarnoskórzy podejrzani dopuścili się 560 600 aktów przemocy przeciwko białym pochodzenia europejskiego, podczas gdy u białych w analogicznym okresie licznik stanął na 99 403 przestępstwach przeciwko czarnym. Oznacza to, że Murzyni prowokowali ataki w 84.9 proc. konfliktów, w które zaangażowani byli przedstawiciele obydwu frakcji (na marginesie: międzyrasowa przemoc w kontaktach murzyńsko-latynoskich zdaje się występować w niemal identycznych proporcjach jak dla wiktymizacji osób białych – w badanym interwale czarni poniewierali Latynosów w 82.5 proc. incydentów).
W żadnym razie nie są to rezultaty zaskakujące. Wystarczy zlustrować materiały archiwalne albo zapoznać się z udostępnionym w drodze wyjątku przez pracowników BJS excelowskim arkuszem “Table: 42 Personal Crimes of Violence, 2010” (który ujawnia dramatycznie wysoką liczbę ofiar napaści po stronie rasy białej [3]), aby zauważyć konsekwentny wzorzec. Trudno o bardziej powtarzalne wskaźniki na polu kryminologii.
Posiłkując się wskazówkami z tabelki, wzbogaconymi dodatkowo o wartości wyabstrahowane z bilansów opracowanych przez Biuro Spisowe (United States Census Bureau/USCB), łatwo można też oszacować relatywne prawdopodobieństwo padnięcia ofiarą napaści zainicjowanej przez członków poszczególnych ras. Kompozycja demograficzna USA w 2013 roku wyglądała następująco: potomkowie europejskich osadników stanowili przeszło 60 proc. mieszkańców, przybysze z Ameryki Łacińskiej – 17 proc., potomkowie afrykańskich niewolników – 13 proc. I tak: szansa, że w analizowanym przedziale czasowym reprezentant czarnej ludności popełni przestępstwo z użyciem przemocy skierowane przeciw białym i brązowym była odpowiednio 27x i 8x większa niż sytuacja odwrotna (przy okazji – szansa, że Latynos skrzywdzi białego była 8x większa niż vice versa – że biały napadnie Latynosa).
Indeks BJS pozwala również określić częstość, z jaką kryminaliści ze wszystkich trzech grup wybierają ofiary innej rasy niż własna. Po przeskalowaniu okazuje się, że kiedy biały człowiek dopuszcza się agresji, w 82.4 proc. przypadków atakuje swoich ziomków, a prawie nigdy nie wybiera czarnych, czarni stosują przemoc wobec białych praktycznie tak często jak wobec siebie, Latynosi z kolei unikają konfrontacji z Murzynami i uderzają w białych wyraźnie chętniej niż w przedstawicieli własnej wspólnoty etnicznej:
Łaskawie i od święta amerykańskie media potrafią sklecić doraźny reportaż o zjawisku black-on-black crime, czyli czarnych mordercach, którzy w pół roku wyrabiają stuletnią normę Ku Klux Klanu. Ale już nikt wśród najgłośniejszych krzykaczy i oburzonych nie podnosi larum w kwestii pozostałych przestępstw, nie mówiąc o ich rasowej dystrybucji. Ponad 60 proc. ofiar murzyńskiej przemocy, która nie zakończyła się przedwczesnym zgonem osoby napadniętej, to ludzie o odmiennym kolorze skóry niż czarny. Warto o tym pamiętać, gdy znowu użyje się słowa “terror” jako przecinka w horrendalnym felietonie na łamach drugiego pod względem nakładu największego dziennika w kraju.
____________________
[1] Stare, ale jare. Wielebny Jesse Jackson podczas swoich wojaży po murzyńskich miastach w roku 1993 (cytat za Bob Herbert, “In America; A Sea Change On Crime”):
Nie ma dla mnie bardziej przykrego doświadczenia na tym etapie życia niż konieczność nasłuchiwania odgłosu kroków na ulicy w obawie przed napadem rabunkowym. I potem to uczucie ulgi, kiedy odwracam się i widzę białego człowieka. Po tym wszystkim, co przeszliśmy, świadomość, że nie możemy bezpiecznie poruszać się po naszych własnych dzielnicach, jest upokarzająca.
[There is nothing more painful to me at this stage in my life than to walk down the street and hear footsteps and start thinking about robbery. Then look around and see somebody white and feel relieved. After all we have been through. Just to think we can’t walk down our own streets, how humiliating.]
[2] Murzyni ginący z rąk białych stanowią dosłownie symboliczny procent wszystkich czarnych ofiar zabójstw. FBI podaje średnio ~200 przypadków w skali roku, ale ponieważ wielu z tych zabójców to w rzeczywistości Latynosi, błędnie zakodowani przez lokalną policję jako biali na wstępnym etapie śledztwa, bardziej realna liczba “white-on-black homicides” jest nieporównywalnie niższa.
[3] Wizualizacja rzeczonych statystyk (trzeba tu podkreślić, że przemoc ogółem liczona jest razem z usiłowaniami i grożeniem, natomiast napaści odnoszą się już do poważnych incydentów, czyli ataków z użyciem niebezpiecznego narzędzia, skutkujących uszkodzeniem ciała ofiary):
Bill Whittle: “Ferguson and the Real Race War”