Zwolennicy broni palnej często posługują się sloganem: “Kiedy liczą się sekundy, policja jest zawsze parę minut od ciebie” – zapominają jednak doprecyzować, że ten slogan tak brzmi, ale jedynie w wariancie super optymistycznym. W hrabstwie Milwaukee średnie czasy reakcji mierzone z kilku lat na wezwania do popełnionego przestępstwa (w większości do brutalnych incydentów z teoretycznie najwyższym priorytetem) wynoszą odpowiednio: dla włamań – 52 minuty, dla napaści rozbójniczych – 20 minut, dla ataków na tle seksualnym – 59 minut, dla strzelanin – powyżej godziny. Kontrowersyjny szeryf, David Clarke, który nieprzerwanie od 2002 roku sprawuje nadzór nad tą jurysdykcją, ujawnia przygnębiającą rzeczywistość jednego z największych obszarów metropolitalnych na północy USA:
Project Veritas: Sheriff David A. Clarke Jr. Interview
Skrajnie patologiczny przypadek miasta Milwaukee niekoniecznie musi być reprezentatywny dla całego kraju. W oparciu o odpowiedzi udzielane ankieterom Departament Sprawiedliwości przez respondentów, którzy doświadczyli wiktymizacji, udało się ustalić, że realistyczny czas reakcji amerykańskich sił porządkowych na zawiadomienia dotyczące przestępstw z użyciem przemocy zamyka się w granicach dziesięciu minut (patrz diagram z felietonu Carla Bialika dla “The Wall Street Journal” lub artykuł Daniela S. Bennetta z Uniwersytetu Stanforda). Lecz nawet przysłowiowe, wyidealizowane trzy minuty to w prawdziwym świecie ciągle zbyt długo. Statystycznie rzecz ujmując, przeciętna konfrontacja ofiary z napastnikiem trwa szacunkowo ~90 sekund. Kapitan niebieskich z Detroit, James Craig, w dużym wywiadzie opublikowanym na łamach magazynu “America’s 1st Freedom” (oficjalny organ prasowy NRA) podkreśla, że w takich wypadkach decydującą rolę do odegrania ma zawsze osoba napadnięta i lepiej dla niej, żeby w momencie ataku była uzbrojona.
Jak reaguje pan na sugestie, że więcej cywilów z bronią oznacza więcej problemów?
No cóż, mówię im, że każdy człowiek ma prawo chronić siebie i swoją rodzinę od wszelkiej krzywdy. Każdy rodzi się z tym prawem. Nie zachęcam nikogo do prywatnego wymierzania sprawiedliwości – do wchodzenia w mundur funkcjonariusza policji i sędziowską togę. Nie w tym rzecz. Tu chodzi o obronę własną w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia. Jest to zupełnie inny rodzaj reakcji. (…) Bez względu na to, czy rozmawiamy o pięciu minutach czy o siedmiu, sprawa jest prosta. Jeśli obywatel znajduje się w sytuacji grożącej utratą życia lub zdrowia, to nawet gdy policja jest w stanie dojechać do niego w najkrótszym możliwym czasie albo gdy ktoś z jego otoczenia może wezwać pomoc, wszystko dzieje się błyskawicznie. I co wtedy? Zamierzacie grzecznie prosić bandziora o odczekanie paru minut, bo musicie pilnie zadzwonić pod 911? (…) Policja nie może być na każdym rogu ulicy o każdej porze dnia i w sekundę odbierać zgłoszeń.
[Well, I say to them that every person has a right to protect themselves or their family from harm – from danger. Everyone has that right. This is not about inciting vigilantism, because in my view when you talk about vigilantism, you’re talking about someone who has made a decision to do law enforcement’s job – go out and enforce the law. This is not that at all. This is about self-defense, protection, an imminent threat to life, very different response. (…) That said, whether five minutes or seven minutes, the issue is simple. You know, if a citizen is in danger – an immediate threat to life – even if the officer can get there, and even if the community member has the opportunity to contact police, as we all know if there is an imminent threat to life, it happens in an instant. At some point, are you going to ask this violent predator, “Can you wait a few minutes so I can make this 9-1-1 call?” (…) We can’t be on every block, every corner, every minute of the day to be able to respond in seconds when someone is confronted with a dangerous situation.]